Japończycy uchodzą za pracoholików. Choć z historycznego punktu widzenia takie stwierdzenie nie ma uzasadnienia, bowiem na przełomie XIX i XX wieku przeciętny japoński robotnik traktował pracę do wykonania z dystansem. Przypominał bardziej pracownika fizycznego, z którym większość z nas miała w życiu do czynienia. W dawnych czasach kilka dni po wypłacie Japończycy bywali niedostępni. Wracali dopiero wówczas, gdy kończyły się fundusze na imprezowanie. W naszych czasach pracoholizm stał się faktem, a imprezowanie stało się jego nieodzownym elementem. Po długim dniu pracy idzie się bowiem z kolegami i przełożonym na kolację suto zakrapianą alkoholem. Czas pandemii zmusza do szukania innych zachowań i nawet służbowe imprezy muszą zyskać nową twarz.
Pracoholizm wszczepiono Japończykom w procesie, który można porównać do inżynierii społecznej. Konieczność poświęcania się dla cesarza, ojczyzny i tym samym w dalszej kolejności dla pracodawcy niejako wbudowano w społeczeństwo przed II wojną światową. Wielbiony przez ludzi cesarz był potrzebny, żeby scalić naród i wytworzyć w nim tendencje nacjonalistyczne. Następnie można było już pod takim sztandarem rozpoczynać działania wojenne, które – co również mało znane – wszczynano, by w przyszłości nie było innych wojen.
Newsy nt. technologii i pracy zdalnej w twojej skrzynce
Po przegranej wojnie, gdy energia włożona w kult cesarza musiała znaleźć inne ujście, pracoholizm stał się idealnym sposobem na życie. Wojenne poświęcenie nie przyniosło żadnego efektu. Japonia została pokonana i przez siedem lat na swoim terenie musiała znosić władze okupacyjne USA. System polityczny z perspektywy Waszyngtonu, patrzącego na Japonię jako na wielką bazę wojskową, idealną do odpierania ewentualnych ataków bloku sowieckiego, stworzono z ludzi, którzy dążyli do wojny. Militaryści, a następnie wraz z kolejnymi dekadami ich wychowankowie lub nawet bezpośredni krewni, dostali nieskończone środki finansowe od USA i rozpoczęła się odbudowa kraju po wojnie.
Imprezy firmowe przestrzenią dla nowego modelu biznesowego
Pracy było wiele, kultura nie pozwalała na wylewność i trzymała ludzi na dystans. Do tego dochodziło dojmujące rozczarowanie po wojnie. Obowiązki zawodowe stawały się wygodną ucieczką od świata prywatnego, w którym trzeba było działać samemu. W pracy zależności były ustalone. Wiadomo było, jak odzywać się do szefa, jak traktować nowych współpracowników, na co pozwalać sobie na służbowych imprezach. Ten stan utrzymuje się w dużej mierze do dziś, choć oczywiście ponad dwie dekady deflacji i ekonomicznej niestabilności wymazują system „zatrudnienia na całe życie”, w którym żyły powojenne pokolenia.
Pandemia przyniosła dystans społeczny, konieczność braku bezpośredniego kontaktu. Przełom kwietnia i maja 2021 roku przyniósł w Japonii trzeci stan wyjątkowy wprowadzony w wyniku kolejnego wzrostu zachorowań na Covid-19. Firmy pracują w modelu pracy zdalnej – badania opinii wskazują, że może zostać on utrzymany nawet, gdy wirus przestanie być groźny, tym samym nie ma mowy o imprezach po wyjściu z biura.
Ludzie chcą mieć ze sobą kontakt, a to stanowiło okazję dla nowego modelu biznesowego. Tokijski startup Nonpi zaproponował służbowe imprezy w formie wirtualnej. Członkowie zespołu, który przed pandemią pracował w jednym biurze, mogą teraz do swoich domów zamówić taki sam catering i spędzać przy nim czas na video czacie. Nonpi dostarcza zestawy z alkoholem i bez.
Pomysł na wirtualne imprezy powstał z potrzeby chwili. Nonpi działało na rynku od 2003 roku, zajmowało się cateringiem dla klientów korporacyjnych oraz prowadziło stołówki dla korporacji. Pandemia zamknęła obie możliwości biznesu, zamówienia skończyły się niczym odcięte nożem. Firma twierdzi, że sprzedaż jej usług w tradycyjnej formie spadła przez Covid-19 o 95 proc. rok do roku.
Próbowano wprowadzać nowe rozwiązania jak catering dla rodzin, rozdzielonych koniecznością pozostania w domach czy posiłki, dostarczane pojedynczym pracownikom większych zespołów. Żaden z pomysłów nie zyskiwał popularności, dlatego zdecydowano wprowadzić rozwiązanie wirtualnych imprez po pracy.
Nowe realia, nowa usługa i wysokie wzrosty
Zatrudniono doświadczonego szefa kuchni, który obsługiwał wcześniej japoński oddział Google. Opracowano nowe menu z daniami, które pasowały do różnych alkoholi. Usługa o nazwie Nonpi Foodbox wystartowała w sierpniu 2018 roku i szybko znalazła wielu odbiorców. Firmy zaczęły korzystać z niej w październiku organizując wirtualne spotkania z nowymi pracownikami, następnie w grudniu w takiej formie organizowano przyjęcia noworoczne, ponieważ kolejny raz wówczas obserwowano wzrost zachorowań. To właśnie dzięki noworocznym zamówieniom Nonpi wyszła na prostą po miesiącach na minusie i nawet zanotowała sprzedaż dwa i pół raza wyższą niż rok wcześniej.
Obecnie z usług Nonpi korzysta dwa tysiące przedsiębiorstw. Przeciętny zestaw kosztuje już od trzech do pięciu tysięcy jenów (od ok. 100 do 170 zł). Składa się z kilku przystawek oraz trzech napojów alkoholowych. Wersja od 9000 jenów z bardziej wykwintną kuchnią i droższym alkoholem służy na wirtualne spotkania z ważnymi klientami.
Z Nonpi mogą korzystać klienci indywidualni. W przypadku imprez służbowych uczestnicy takiej imprezy otrzymują specjalny adres internetowy, pod którym mogą składać zamówienia, wybierając z przygotowanego dla nich menu. Tam podają swoje adresy do dostawy.
Zdaniem kierownictwa firmy takie rozwiązanie ma szereg zalet. Biesiadnicy nie muszą się martwić, czy zdążą na ostatni pociąg do domu (m.in. z tego powodu w Japonii rozwinęła się sieć hoteli kapsułowych, oferujących niewielką przestrzeń do przenocowania, gdy ostatni pociąg do domu już odjechał, a my zabalowaliśmy zbyt długo). Na służbowych imprezach mogą bez przeszkód pojawić się osoby z małymi dziećmi. Niespodziewana potrzeba stała się zatem matką nieoczywistego wynalazku. Wirtualne imprezy niosą w sobie pewien ulotny, niezwykle japoński charakter. Bierze się udział w wymaganej czynności społecznej, a jednocześnie zachowuje się wobec niej dystans. Jest zatem duża szansa, że to rozwiązanie może sprawdzić się na rynku także i po zakończeniu pandemii.
Przeczytaj także: