Przed laty japoński naukowiec, Masahiro Mori, stworzył koncepcję „doliny osobliwości”. Zgodnie z jej założeniami postęp robotyki był skazany na niepowodzenie, ponieważ im bardziej doskonałe stawałyby się roboty, tym bardziej korzystający z nich ludzi by się ich bali. Tym razem jednak mamy do czynienia z niedoskonałością, która nawet roboty sprowadza do poziomu całkowitej akceptowalności przez człowieka.
Niedoskonałe roboty stworzył japoński naukowiec, Michio Okada. Profesor uniwersytetu Toyohashi zaproponował podejście inne niż wszystkie. Jego roboty są celowo ułomne. Pozbawione pewnych elementów wyposażenia kuleją lub poruszają się w nie do końca przewidywalny sposób. Stworzone przez niego roboty-kubły zaledwie podjeżdżają do wykrytych śmieci i czekają, aż człowiek wrzuci je do ich środka. Robota zaprojektowano jako jeżdżący kubeł na śmieci, dlatego sposób jego wykorzystania jest intuicyjny. Jednak przez to, że maszyna zatrzyma się przed „problemem”, zaledwie wskaże miejsce, gdzie śmieć się znajduje, sprawia, że dalsze działanie wymaga człowieka. I wówczas tworzy się dodatkowa interakcja między ludźmi i maszynami.
ゴミ箱ロボットがモコモコ言ってました?#弱いロボット #田原市図書館 #ICDLab pic.twitter.com/r77MNaUrr5
— 田原市図書館 (@tahara_lib) September 5, 2020
Roboty-kubły profesora Okady testowano na dzieciach. W japońskiej telewizji NHK w 2013 roku wyemitowano materiał o tym, jak są one w stanie wchodzić w interakcje z maszynami. Podobny pomysł proponuje się w przedszkolu Fuji w Tajikawie na obrzeżach Tokio. Dzieci mają do dyspozycji owalny teren, który niemal wyrasta z budynku. Boisko jest poorane dziurami, żeby dzieci uczyły się uważności. Zgodnie z pomysłem architekta, Tezuki Takaharu, niewygody sprawiają, że osoby przebywające na ich terenie, w tym wypadku dzieci, stają się bardziej uważne i czujne w dorosłym życiu.
Niewygoda staje się celem towarzyszącym przy doskonaleniu automatyzacji. Dotychczasowe życie miało być wszak planowane, przewidywalne i doskonałe. Inny japoński profesor, Hiroshi Kawakami, proponuje rozwiązanie oparte na niewygodzie. W swojej książce zatytułowanej „Wygoda niewygody” („Fuben’eki no susume”, dosłownie „Podążając za niewygodą/To, co towarzyszy niewygodzie”) zaproponował innowacyjne podejście do codzienności.
Poruszanie się po mieście z mapą na smartfonie wyłącza myślenie. Profesor proponuje aplikację, która po trzecim przejściu tą samą trasą zamazuje miejsce, skąd przyszliśmy. Trzeba wysilić się i zapamiętać.
Kawakami na co dzień korzysta ze słownika pamiętającego czasy liceum. Uważa, że papierowa wersja książki daje więcej, bo dzięki niej można poruszać się także między innymi hasłami słownika, nie tylko tymi, które chciało się znaleźć. Sam nie ma telefonu komórkowego i korzysta z budek telefonicznych, jeżeli chce gdzieś zadzwonić.
Zaprojektował także niekonwencjonalną linijkę, odmierzającą jedynie liczby pierwsze. Wraz z nią proponuje korzystanie z króciutkiego ołówka, którego długość można określić, wysilając myślenie. Ośmiocentymetrowy ołówek projektu profesora można dokładnie zmierzyć jedynie między podziałkami 5 i 13 cm, na linijce z wartościami liczb pierwszych.
Takie ćwiczenia na wyobraźnię mogą z pozoru wydawać się nieistotne, jednak możliwość interakcji z niedoskonałością może nas wzbogacić. Im mniej jesteśmy zdani na technologię, tym lepiej dla naszych głów. Co bowiem zrobić, gdy aplikacja zadecyduje za nas i zaciemni układ ulic na mapie? Nasz mózg wówczas musi zadziałać i poprowadzić do celu sam, z mapą jedynie jako dodatkiem, a nie głównym źródłem informacji.
Podobnie z dziećmi w przedszkolu z teoretycznie zbyt dziurawą nawierzchnią. Im więcej nowe pokolenie będzie miało takich doświadczeń, tym lepiej. Nie tylko dla samych dzieci, ale i dla nas, bo przecież kiedyś będziemy od nich zależeć.
Inne, warte przeczytania artykuły:
Woven – initeligentne miasto od Toyoty u stóp góry Fuji
4-dniowy tydzień pracy
Japoński człowiek nowej ery, czyli społeczeństwo 5.0