Ułatwienia dostępu

Search
Close this search box.
Search
Close this search box.

O montażu, kręceniu i zasadach dobrego wideo

Prowly_Maczuga
Jakie są najważniejsze zasady w kwestii nagrywania montażu dobrych materiałów video? Zapraszamy do wysłuchania nowego odcinka Podcastu Sektor 3.0, dostępnego na Spotify, Google Podcasts i Apple Podcasts.
Spis treści

Jakie są najważniejsze zasady w kwestii nagrywania montażu dobrych materiałów video? Zapraszamy do wysłuchania nowego odcinka Podcastu Sektor 3.0, dostępnego na Spotify, Google Podcasts i Apple Podcasts.

Słuchaj także na Google Podcasts | Apple Podcasts

O czym dowiesz się z tego odcinka:

  • Czym tak naprawdę jest dobre wideo?
  • Która z części składowych filmu jest najważniejsza?
  • Czy powinniśmy wybrać spisany scenariusz, czy stawiać na żywioł?
  • Efekty, naklejki, gify – wykorzystywać czy omijać?
  • Montaż – jak zacząć, na co zwracać uwagę?
  • Co robić, gdy materiał jest słabej jakości lub nam nie odpowiada?
  • Montować w „kombajnie” czy na komórce?

Gość – Piotr Maczuga

Od ponad 15 lat związany zawodowo z branżą multimedialną jako twórca, producent, publicysta i dydaktyk. Projektował i prowadził studia wideo i przestrzenie multimedialne (m.in. w Centrum Nowych Technologii Digital Knowledge Village w Warszawie). Współpracował z ramach kilkudziesięciu projektów z edukatorami z prawie 20 krajów. Wyprodukował kilka tysięcy konferencji online, webinarów i audycji internetowych. Prowadzi warsztaty i szkolenia dla firm i instytucji publicznych w zakresie cyfrowych narzędzi i ich wykorzystania w edukacji oraz marketingu. Prowadzi również zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim i Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Fundator Fundacji Digital Creators. Ambasador EPALE – elektronicznej platformy na rzecz uczenia się dorosłych, stworzonej przez Komisję Europejską.

Polecane książki, blogi, kursy, aplikacje:

Książki

  • W mgnieniu oka. Sztuka montażu filmowego – Walter Murch
  • Światło w filmie – Blain Brown
  • Okiem filmowca. Nauka i łamanie zasad filmowej kompozycji – Gustavo Mercado
  • Myśleć animacją. Podręcznik dla filmowców – Mike Wellins
  • Jeśli to fiolet, ktoś umrze. Teoria koloru w filmie – Patti Bellantoni

Blogi

Kanały na YouTube

Transkrypcja

Filip Jędruch (FJ): Technologie, edukacja, komunikacja. Trzy tematy, jeden blog.  Blog Sektor 3.0 to miejsce, gdzie pomagamy lepiej pracować, wydajniej korzystać z technologii i dobrze żyć. To miejsce dla organizacji społecznych, społeczników, społeczniczek i wszystkich tych, którzy chcą robić dobre rzeczy, zarówno offline, jak i online. Na blogu Sektor 3.0 przeczytacie ciekawe artykuły.  Publikujemy także rozmowy z ekspertami i ekspertkami oraz poradniki, które pozwolą Wam poznać najróżniejsze narzędzia.  Z tej strony Filip Jędruch. Witam i zapraszam na nasze kolejne spotkanie. Dzisiaj rozmawiamy o tym, jak kręcić filmy.

Piotr Maczuga (PM): Myślę, że o tym wideo trzeba myśleć bardzo kompleksowo, że tak naprawdę docieramy do kilku zmysłów jednocześnie.  Z obrazem, z dźwiękiem, ale też uruchamiamy pewne struktury w mózgu, które starają się analizować na bieżąco to, co mamy do przekazania.

(FJ): Rozmawiam z Piotrem Maczugą z fundacji Digital Creators.  Od 15 lat działa jako twórca, producent, publicysta i dydaktyk.  Pełną wersję rozmowy znajdziecie na blogu Sektor 3.0.  A teraz zapraszamy na pigułkę w wersji audio. Zaczynamy od zasadniczego pytania. Czym tak naprawdę jest dobre wideo?

(PM): Od przekazu audiowizualnego wymagamy mniej więcej tego samego od grubo ponad 100 lat.  No, pewne elementy są młodsze niż 100 lat, ale generalnie.  Wymagamy pewnej atrakcyjności w obrazie, zarówno takiej technicznej. Chcielibyśmy, żeby wszystko było estetyczne, żeby się w miarę możliwości nie trzęsło, jeżeli nie ma takiego powodu. Żeby nie było chaotyczne.  Żeby to, co w tym obrazie też jest jakby inną warstwą obrazu, to żeby przekazywało jakąś historię.  To niekoniecznie musi być historia w rozumieniu fabularnym, filmowym. To może być historia rozumiana jako ciekawie podany news, taki z życia, jak się robi bardzo często na rolkach na przykład. Czy w jakichś relacjach, tak na szybko. I są takie elementy, które z wideo bardzo blisko może nie łączymy na początek, ale bardzo szybko sobie uświadamiamy,  że bez tego w zasadzie ciężko ruszyć do przodu.  To jest dobre audio w tym całym wideo. Bo wiesz, możemy mieć problemy z jakością obrazu, albo możemy mieć jakieś inne poczucie estetyki, że tak powiem, jeśli chodzi o filmowanie. Ktoś lubi filmować ruchome obrazy z ręki, ktoś inny lubi statyczne kamery, ktoś inny lubi w pionie, ktoś w poziomie, okej.  Ale jeśli chodzi o dźwięk, jeśli będzie on na przykład technicznie złej jakości i nie będziemy mogli się porozumieć, czy to co powiemy nasi odbiorcy nie zrozumieją, to od ponad 100 lat generalnie jest to zero-jedynkowy argument. Jeżeli się nie rozumiemy, to znaczy, że coś jest nie w porządku z tym dźwiękiem.  To oczywiście otwiera kolejne półki, bo dźwięk to nie tylko głos, to też dźwięki otoczenia, gwar, to też muzyka.  Oczywiście na mediach społecznościowych bardzo, bardzo ważny element. Więc myślę, że o tym wideo trzeba myśleć bardzo kompleksowo, że tak naprawdę docieramy do kilku zmysłów jednocześnie. Z obrazem, z dźwiękiem, ale też uruchamiamy pewne struktury w mózgu, które starają się analizować na bieżąco to, co mamy do przekazania.  Czy to jest film, który trwa trzy godziny z jakąś długą epopeją filmową, czy jakaś krótka forma. W czasach przedinstagramowych tak naprawdę były już takie próby, były takie serwisy, które specjalizowały się na przykład w tworzeniu pięciosekundowych filmów. I w tych pięciu sekundach musiała znaleźć się czołówka, fabularna opowieść i jeszcze tyłówka.  Więc tak naprawdę miałeś około 3,5 sekundy na przedstawienie historii. Więc to skracanie wideo to nie jest wcale taki nowy wynalazek i trzeba było to zrobić tak, żeby obraz, dźwięk, to wszystko jakby spasowało się idealnie.

(FJ) Czy ze wszystkich części składowych filmu jest jakaś, która jest najważniejsza, którą możemy wyróżnić takim tytułem?  Czy to dźwięk, czy to audio? Trochę już padło na temat dźwięku. Czy może jeszcze coś innego?

(PM) To też oczywiście zależy jaki film.  Jestem z wykształcenia producentem z konotacją filmową i telewizyjną, więc moim zadaniem jest, czy zawodowo było przed laty, aby doprowadzić czyjś pomysł do tego, że będzie można to gdzieś obejrzeć. Więc jak na to patrzę takim okiem kierownika produkcji, to widzę, że pierwsze wąskie gardło to jest tak naprawdę jakaś taka umiejętność przełożenia idei na konkret. Ale to nie oznacza, że idei na scenariusz.  Tylko czasami trzeba chyba trochę, wydaje mi się, obejrzeć filmów. Troszkę trzeba posiedzieć w Internecie, żeby móc podjąć decyzję, słuchaj, robimy to tak, robimy to w formie długiego materiału albo krótkiego materiału. Na przykład to, czy dzielimy to na 30 krótkich rolek i robimy z tego serial, który będziemy wypuszczali. Czy robimy z tego 20-minutowy, czyli w dobie Internetu dosyć duży materiał. To jest taka decyzja, która na początku powoduje, że musimy zdecydować, w którą stronę my w ogóle idziemy i od tej decyzji nie ma odwrotu. W sensie, jak już tam wejdziemy, to możemy co najwyżej później powiedzieć, że to była błędna decyzja, że trzeba było zrobić trochę inaczej.  A bez wiedzy i doświadczenia chyba trudno z tego wyjść. I trochę rozumiem takich twórców jak Quentin Tarantino, który szlify zdobywał po prostu pracując w wypożyczalni, kaset, wideo i tam oglądał te filmy klasy B i klasy C. Co w jego kinematografii oczywiście jest bardzo widoczne, ale to pozwala trochę taką szkołę filmową przejść jakby od zaplecza.  Dalej, gdybym szedł, to na pewno jest potrzebny jakiś w obecnych czasach jakiś pomysł wizualny na to, co zrobimy.  Bo powiedzmy, że ta idea się przekłada na konkret, to może nie dokończyłem. W tym konkrecie chodzi mi o to, że to musi być jakiś pomysł. Rzadko tak naprawdę podchodzimy do tematów, które są fabularne.  Czasami są fabularyzowane, ale to też jest jakaś konkretna decyzja.  I mnie zawsze uczono, że na przykład film fabularny czy jakiś reportaż to nie jest reportaż o czymś, czy o kimś.  Tylko to jest reportaż na jakiś temat, z czymś takim, wiesz, że… Ciężko mi to wytłumaczyć tak bardzo, bardzo abstrakcyjnie, ale trzeba w tym temacie, który chcemy podjąć, zobaczyć coś wyjątkowego, co sprawi, że ludzie zechcą z tym spędzić 20 minut.  Dalej, ten pomysł taki wizualny.  No on też rzeczywiście zależy od warunków, no bo tutaj jako kierownik produkcji od razu rozważam, czy my to robimy, nie wiem, w domu, czy my się spotykamy gdzieś, czy my musimy kręcić na zewnątrz. Jeżeli byśmy kręcili taki normalny, nawet amatorski film,  no to to powoduje kolejne problemy, które trzeba rozwiązać,  czy kolejne jakieś implikacje, które trzeba podjąć.  I tak naprawdę składa się to klocek po klocku.  I ja chyba nie potrafię powiedzieć, co jest najważniejsze, bo jak jedna rzecz nie zagra, to niestety widać i odbija się to na jakości całości. Tak jak powiedziałem wcześniej, są pewnie takie rzeczy, które od razu demaskują,  typu jak na przykład zdarza się to początkującym filmowcom,  że na przykład zainwestują w jakiś dobry mikrofon wreszcie po latach czy miesiącach kręcenia,  ale nie przestawiają sobie w kamerze czy w telefonie źródła dźwięku na ten nowy mikrofon i wracają z bardzo ważnego kluczowego nagrania i się okazuje, że mikrofon był, ale dźwięk w dalszym ciągu nagrywa się jakiś kiepski, a nawet bardziej kiepski niż zwykle,  bo nie zwracał na niego uwagi, nie zwracała, no bo miała przecież przypięty super nowy mikrofon.  No i to są takie rzeczy, z którymi ciężko jest walczyć.

(FJ) Czy scenariusz powinien być raczej mglistym pomysłem?  Powinniśmy iść na żywioł i patrzeć, co się dzieje na planie, reagować na to wszystko  i mieć z tego taki żywy organizm? Czy może lepiej mieć wszystko spisane, scena po scenie, słowo po słowie?

(PM) Jeżeli pracujemy z, nazwijmy to, aktorami i to nawet nie ma większego znaczenia,  czy mówimy o aktorach zawodowych, czy poprosimy po prostu koleżanki i kolegów, żeby w naszym filmie wystąpili, to ja bardzo zalecam, żeby nie za mocno wyreżyserować taki film. Pamiętajmy, że mamy po drugiej stronie osoby, które nie wejdą całym swoim życiem,  całym swoim jestestwem w ten scenariusz, który im przedstawimy,  więc jeżeli zapiszemy to bardzo szczegółowo i przedstawimy im to w takich niemalże ujęciach,  że w tym ujęciu ty mówisz, witam profesorze, a w drugim ujęciu profesor odpowiada, no witam panie Moniko i tak przedstawimy cały film, to jakby z tego nie widać filmu. Ty widzisz prawdopodobnie, bo ty prawdopodobnie siedziałeś i po nocach pisałeś ten scenariusz,  jesteś ojcem albo matką tego dzieła, jesteś bardzo przywiązany,  ale te osoby, które poprosiłeś o pomoc, to mogą nie mieć takiego instynktu,  żeby wyczytać z tego całą głębię i ja raczej preferuję sytuację, kiedy pozostawiamy trochę swobody, żeby scena się mogła rozegrać, a już na pewno nie nagrywać jej tak ujęcie po ujęciu, bo to po prostu później nie da się zmontować  z tego niczego płynnego, natomiast pozwolić właśnie tym naszym aktorom,  czy to profesjonalnym, czy amatorskim, robić swoją robotę w ramach pewnych ram. W ramach pewnych ram. Chodzi o to, że zazwyczaj scena ze sceną się łączy w taki sposób, że coś z czegoś wynika. Jeżeli nie wynika, to każdy w szkole filmowej profesor powie,  że ta scena jest do wywalenia, ponieważ jest takim tylko zapchaj dziurą.  I teraz może się zdarzyć, że jak nie mamy scenariusza, to np. nasz dialog, czy nasza scena  skończy się trochę inaczej niż przewidywaliśmy i nam nie przyjdzie do głowy, że coś jest nie tak. Ale później siądziemy do programu do montażu i się okazuje, że trochę jest bez sensu, bo coś z czymś się nie łączy, ktoś jakiegoś jednego słowa nie powiedział,  które było wytrychem, które ciągnęło akcję do przodu, więc niekoniecznie musimy pracować  nad konkretnym scenariuszem z całą ekipą, ale wydaje mi się, że ta osoba, która jest głównym twórcą, powinna mieć to dosyć dobrze przemyślane, ale też ze względów nie tylko takich reżyserskich, ale też takich logistycznych, bo jak kręcisz np. teledysk, to on dzieje się gdzieś tam na zewnątrz,  ale w 3-4 lokalizacjach. Na jednym ktoś tańczy, na jednym ktoś śpiewa, w jednej scenie, w innej widzimy przejeżdżające samochody itd. To oczywistym jest, że nie kręcimy tego dokładnie tak jak jest pokazane w teledysku, tylko ustawiamy sobie plan, nazwijmy to filmowy, na osoby tańczące, na osoby śpiewające,  na te samochody, ulice itd. I wszystko się musi zgadzać. Jak wrócimy do biura, czy do domu,  zaczniemy montować, to nie może być tak, że mamy nagle 20 sekund za mało, czy pół minuty dziury, bo w sumie mieliśmy jeszcze jakieś salto na rampie nagrać ludzi na deskorolkach, ale jakoś tak nie wyszło, bo nie było tego w scenariuszy, było to zbyt ogólnie.  Reasumując, ja jestem zwolennikiem tego, żeby może nie pisać tego ujęcie w ujęcie, bo to jakby tak z szczegółowością bardzo dużo, ale to też uczy twórców w ogóle wyrażanie swojej wizji za pomocą słowa, to jest trudna sztuka. To jest taka sztuka scenopisarska, jak ktoś w przyszłości  chce trochę z tego żyć. Nie mówię, że będzie scenarzystą i będzie w kinie pracował,  ale może będzie np. copywriterem. To umiejętność wyrażenia słowem obrazu, to jest kurczę bardzo, bardzo dla mnie ważna sprawa.

(FJ): Mamy mnóstwo narzędzi i możemy korzystać w trakcie przygotowywania naszego wideo  z efektów, z naklejek, z gifów. Pytanie, czy kiedy korzystamy z tego wszystkiego, łatwo przeładować to wideo, czy może jednak wykorzystywać, czy mieć jakiś inny plan na to. Walczyć, czy się adaptować?

(PM): Wiesz co, jak się nie wyróżnisz, to cię nie będzie tak de facto, szczególnie w tym momencie,  kiedy niektóre filmy faktycznie znikają po 24 godzinach i już ich nie ma i w ogóle tyle.  I dystrybucja się skończyła bezpowrotnie. Z jednej strony jest tak, że rzeczywiście wiemy z najróżniejszych badań, że możemy się skupić maksymalnie na czterech rzeczach jednocześnie. Rzecz o tym, że źle powiedziałem, ale tych czterech sygnałach jednocześnie.  Musimy słuchać co ktoś mówi, musimy obserwować tę osobę.  Moim zdaniem jeszcze jest troszkę miejsca do zagospodarowania na różnego rodzaju elementy audiowizualne i ja bym się tego tak bardzo nie bał. Na pewno bałbym się takich rozwiązań, gdzie wiodącą rolę w wyborze jakiegoś oprogramowania do montażu odgrywa to, że tam są jakieś naklejki.  Jeżeli pojawia się taka naklejka, to jest trochę jak interpunkcja w zdaniu.  Jeżeli gdzieś stawiasz przecinek albo kropkę, to jest konkretna decyzja.  A to nie jest tak, że po prostu sobie stawiasz przecinek, bo ładnie wyglądają takie małe kreseczki obok literek. I to jest bardzo podobnie. Taka naklejka odpowiednio zrobiona może być troszkę jak taki werbel, takie uderzenie bębna w pewnym momencie, która nadaje rytm, koncentruje coś.  Znaczy, koncentruje to się może wydawać dziwne, bo nam się koncentracja z jakąś jogą kojarzy,  że my się skoncentrujemy na filmie, ale my się czasami musimy skoncentrować na 30-sekundowym przeżyciu. I to jest intensywna po prostu dawka materiałów audiowizualnych. Jeżeli możemy to robić w tak prosty sposób jak teraz, to czemu nie, jeżeli ma to uzasadnienie?

(FJ): Możemy przejść do chyba najbardziej demonizowanej części, jeśli chodzi o tworzenie wideo, czyli montaż.  Pytanie jak zacząć i na co zwracać uwagę. Czy lepiej obejrzeć cały materiał i wtedy zaznaczyć te sceny, które nas najbardziej interesują, czy może postawić na pracę liniową i po prostu oglądać i ciachać, jak to wszystko leci, a może jeszcze jest jakaś inna metoda, a może każdy powinien mieć swoją.

(PM): Ja zawsze lubiłem sytuacje takie twórczee w zespole, gdy montowała osoba, która wcześniej była autorem zdjęć,  ponieważ ona po pierwsze najlepiej znała materiał, który nagrała, jeszcze miała to na świeżo w głowie,  a po drugie sama później odpowiadała za swoje własne niedociągnięcia. Jak jej się nie chciało zrobić tego trzeciego ujęcia dodatkowego, to później sama do siebie mogła mieć pretensje. I to jest tak, że ja nie wiem, czy my jesteśmy w takich czasach, że możemy sobie pozwolić  na jakieś bardzo dokładne kontemplowanie materiału przed rozpoczęciem montażu.  Oczywiście nie można na łapu capu tego wszystkiego montować, ale prawda jest taka, że czas jest naszym przeciwnikiem. Jeżeli w miarę szybko podchodzimy do montażu, a zazwyczaj to jest tak, że w tej chwili wypuszczamy prawie od razu te nasze materiały, w moich przynajmniej takich doświadczeniach, że w większości wypadków pamiętam, gdzie, co i jak poszło.  Ja podczas nagrania na wszelki wypadek, nawet jak nagrywam telefonem, nie wyrzucam tych ujęć,  które mi się wydaje, że nie są najlepsze, ponieważ ja wiem, jakieś takie mam przeświadczenie, że w razie jakby co, może skasuję to niewłaściwe ujęcie, może ta miniaturka na tym pliku mi się wydawała nie tą, która była, więc ja mam później bardzo dużo materiałów, z których nie korzystam.  Ale jakby tak to podsumować, montaż musi złapać rytm, jeżeli macie wiele ujęć.  I w montażu tak naprawdę łączycie dwa ujęcia, więcej ujęć, włączacie play, oglądacie i coś wam nie gra. Cofacie, skracacie jedno ujęcie, połączenie z drugim. Jeszcze raz. I czasami za trzecim, czasami za czwartym razem w końcu załapiecie, że jak to obejrzycie,  to nie będziecie mieli w środku takiego poczucia, że coś tutaj nie fajnie to wychodzi. I oczywiście, jak się zmontuje już jakąś większą ilość filmów, to człowiek już mniej więcej na wyczucie wie,  w którym miejscu powinno być cięcie, a w którym go nie powinno być. Jest taka fajna książka montażysty amerykańskiego Waltera Marcha, która nazywa się W mgnieniu oka. I on w tej książce, tak troszkę oczywiście trywializując właśnie o tym mówi,  że dobre cięcie to jest tam, gdzie widz ma ochotę mrugnąć. To oczywiście jest bardzo duże uproszczenie, ale trochę jakby cały warsztat montażysty  sprowadza do tego, że jakby montaż powinien być w pewnym sensie niewidoczny. A żeby to osiągnąć, to ty nie możesz sobie obniżać poprzeczki. Na przykład w taki sposób, że montujesz aktualnie na smartfonie, więc nie masz czasu,  chciałbyś to wypuścić od razu, bo za pół godziny będzie za późno, masz inne zadania,  bo praca, bo szkoła, bo coś tam. Tylko niestety czasami jest tak, że musisz naprawdę nad tym posiedzieć, bo inaczej będziesz żałować, że coś tam nie zagrało. I czym więcej filmów robisz, to wbrew pozorom wcale nie jest łatwiej, jest trochę trudniej,  bo więcej błędów własnych widzisz i więcej czasu potrzebujesz, żeby poprawiać.  I dopiero później następuje takie przełamanie, że już faktycznie jednym telefonem kręcisz,  a drugim drugą ręką montujesz co innego.

(FJ): Co zrobić, gdy materiał jest słabej jakości, kiedy nam nie odpowiada, coś nie wyszło, coś jest nie tak?  Czy wywalić, nagrać jeszcze raz, czy może ratować?

(PM): Da się. Nasz sprytny montaż wydaje mi się, że jest jedną z opcji, że można zmienić konwencję.  Myśleliśmy, że pojedziemy na fajny zjazd, nie wiem, starych parowozów i nagramy tam super relacje,  ale się okazało właśnie, że dźwięk tych parowozów był tak głośny, że z naszej narracji nic nie wychodzi, nic nie możemy z tego zrozumieć. Nie mamy takiej energii, żeby po raz kolejny to nagrać, to co tam wtedy, w sensie takim głosowym, narracyjnym, to co tam wtedy czuliśmy,  więc zróbmy z tego, nie wiem, klip, jakieś wideo z muzyką, cokolwiek. To jest taka sytuacja.  Ale oczywiście jeszcze jest kwestia taka, gdzie jest Twój próg bólu, Twój jako twórcy, no i powiedzmy, gdzie jest próg bólu Twojego klienta, no bo oczywiście na mediach społecznościowych często wchodzimy w relacje z klientami, którzy gdzieś tam lokują swoje produkty,  czy i tak dalej, i tak dalej, prawda? I wtedy słabsza jakość jest prawie natychmiast zauważalna,  jeżeli coś pójdzie nie tak, więc ciężko jest na to dobrze odpowiedzieć, ale czasami rzeczywiście stosujemy taki recycling, że coś, co się może nie nadawać do użycia w zamierzonym formacie, można przerobić na format inny i troszkę to odratować.  Ja jestem zwolennikiem tak z perspektywy czasu, jeżeli da się to zrobić coś jeszcze raz,  bo później żałujesz.

(FJ): Czy montować w programie komputerowym, w kombajnie, który ma mnóstwo opcji,  czy na komórce, bo szybko? Czy postawić na, jakby się wydawało, taki trochę cięższy profesjonalizm, może wolniejszy, czy komórka, szybkość i wypuszczenie? Czy znowu odpowiedź będzie to zależy?

(PM): No bo faktycznie może materiał i to, czym to wideo faktycznie jest, może to determinować. Są programy zresztą, które są bardzo profesjonalne i są bezpłatne na przykład,  ale są bardzo wymagające, więc taki, to jest taki trójkąt trochę koszt, że tak powiem,  łatwość obsługi i możliwości techniczne. Nigdy nie ma dobrej odpowiedzi. Ja na mediach społecznościowych, jeżeli tworzę w taki sposób widoczny, tworzę do zamkniętej grupy osób, których jest może ze 30, to są osoby w jakimś moim kręgu rodzinnym najbliższych,  gdzie robimy relacje ze swojego życia, tak żeby ciocia z babcią nie pytały na przykład,  a co tam u ich wnuczki czy siostrzenicy. Taki trywialny przykład, ale tak trochę jest. W tej sytuacji ja jestem wielkim fanem montowania tego na komórce, na telefonie komórkowym, ponieważ mogę to zrobić od razu, bo to jest taki rodzaj materiału, który jak nie nabierze życia od razu,  to ja, to nie jest tak, że ja wrócę do domu z rodzinnego obiadu, ja siądę do komputera, będę teraz z tego robił epopeję życia. Kiedyś zabrałem się ostatnio za parę ujęć z imprezy sylwestrowej, to do dzisiaj one leżą na moim komputerze gdzieś i jeszcze tego nie jest, wiecie, już się, trochę czasu minęło,  bo wymyśliłem sobie, że wezmę mój super, mój super aparat z moim super obiektywem i zrobię takie piękne ujęcia.  One są piękne zapewne, tylko pewnie pozostaną piękne na moim komputerze na zawsze, ale gdy biorę do ręki telefon komórkowy, to dosyć proste, jestem w stanie za pomocą oprogramowania wypuścić gotowy materiał. Pewnie, jeżeli montujesz czy tworzysz rzeczy, które są częścią jakichś większych cykli albo wiesz,  że to gdzieś będzie profesjonalnie dalej rozpowszechniane, na przykład tworzysz jakieś rzeczy  na jakiś duży, rozbudowany kanał na YouTubie, czy produkujesz kursy, wideo, tego typu rzeczy, to fajnie jest być w jakimś sprawdzonym ekosystemie dużym, że wiesz, na przykład, jak nie wiem, w ekosystemie Adobe masz tak, że masz program do montażu, do efektów specjalnych, do muzyki, do grafiki,  do zdjęć i tak dalej, i tak dalej, i jeżeli to przekazujesz innemu montażyście, bo może tak być,  no to wszyscy wszystko wiedzą, tam za bardzo nie ma niespodzianek. Ale z drugiej strony tej magii montowania na telefonie komórkowym nic nie zastąpi, bo nie zrobisz tego szybciej na komputerze zazwyczaj, chociażby przez konieczność zgrania materiałów na komputer,  ale też przestrzegałbym przed takimi środowiskami do montażu, gdzie wrzucasz coś i z tego samo coś się dzieje, ponieważ to jest bardzo atrakcyjne, w sensie są jakieś kreatory, one często mają teraz litery AI w swojej nazwie, świadczące, że tam jakaś sztuczna inteligencja w tym pracuje, może niekoniecznie tak jest, ale powiedzmy, że tak może być.  I rzeczywiście efekt jest super, tylko że ty się wtedy nie rozwijasz jako montażysta, ty nie wyrabiasz sobie własnego stylu, to jest styl jakiejś aplikacji. Jeżeli rok temu rozmawialiśmy wszyscy o tym, jak tworzyć generatywne grafiki za pomocą sztucznej inteligencji, był boom na to, że tam się coś wpisywało i powstawały zdjęcia. W tym roku wszyscy mówią o tworzeniu tekstów, prawda, jest to temat bardzo gorący,  to ja myślę, że za rok albo za dwa będziemy mówili o tym, że sztuczna inteligencja będzie za nas montowała filmy, tylko gdzie ty wtedy będziesz jako twórca? Czy ty będziesz w stanie się wyróżnić w kręgu tysięcy albo milionów takich samych ludzi jak ty, którzy wrzucili te bardzo podobne ujęcia do tego samego programu internetowego, który wyrzucił im takie samo wideo?  Po prostu utoniemy w morzu takiej samej treści, a zaczęliśmy naszą rozmowę od tego, że tych treści jest bardzo, bardzo dużo, bardzo trudno się wyróżnić, jak swojego stylu sobie nie wypracujesz do tego czasu, tego czegoś, co jest twoje, to będzie bardzo ciężko, żaden program ci nie pomoże.

(FJ): Pełną wersji rozmowy z Piotrem Maczugą znajdziecie na blogu Sektor 3.0.  Zachęcamy do odwiedzenia naszej strony, subskrybowania newslettera i odsłuchania innych odcinków naszego podcastu.  Do usłyszenia!

Newsletter
Dołącz do grona ponad 10 000 zaangażowanych subskrybentów i dwa razy w miesiącu otrzymuj nieodpłatnie nową dawkę wiedzy, inspiracji oraz technologicznych recenzji i porad od ekspertów i ekspertek programu Sektor 3.0.
Newsletter
Newsletter
Dołącz do grona ponad 10 000 zaangażowanych subskrybentów i dwa razy w miesiącu otrzymuj nieodpłatnie nową dawkę wiedzy, inspiracji oraz technologicznych recenzji i porad od ekspertów i ekspertek programu Sektor 3.0.
Festiwal Sektor 3.0 już za
dni   
:
: