Smartfony są jak zegarki. Oprócz pełnienia oczywistych funkcji, pozwalają użytkownikom na identyfikowanie się w otoczeniu. Dzięki nim wiele osób podkreśla swoją rolę w społeczeństwie, unaocznia status majątkowy, określa strefę zainteresowań czy wykonywany zawód. Podobnie jak w przypadku zegarków, również w świecie smartfonów istnieją sezonowe mody, które nie zawsze mają związek z postępem technologicznym. Omawiam najciekawsze nowinki rządzące rynkiem w tym roku.
Majętny prezes dużej spółki nie porzuci swojego flagowego Samsunga tylko dlatego, że Xiaomi ma lepszy stosunek ceny do możliwości. Podobnie jak oszczędny, ale zaawansowany użytkownik nie dopłaci kilkuset złotych tylko po to aby urządzenie prezentowało się należycie. Fan systemów Apple nawet nie spojrzy na produkty z Androidem, a prawidłowość ta działa również w drugą stronę. Istnieją jednak zestawy nowych funkcji, które interesują niemal wszystkich aktywnych użytkowników smartfonów. Efekty trendów technologicznych łatwo zdiagnozować. Ledwie trzy lata temu, konsumenci oszaleli na punkcie czytników linii papilarnych, które trafiły do flagowych modeli smartfonów. Dzisiaj już trudno znaleźć model, który nie posiada blokady biometrycznej – wliczając w to low-end’owe konstrukcje wyceniane na 300-400 zł. Może okazać się, że zainteresowanie jest związane z naturalnym rozwojem technologiczny, to jednak tylko pozory. Prawda jest taka, że czytniki linii papilarnych pojawiały się w palmtopach i smartfonach biznesowych już wiele lat temu, tylko nikt nie przywiązywał do nich uwagi. Przykładem może być Toshiba Portage 9000, która została wyposażona w takie rozwiązanie jeszcze w 2007 roku.
Panoramiczne ekrany
Niecały rok temu na rynek trafiły pierwsze smartfony z panoramicznymi wyświetlaczami. Pierwszymi przedstawicielami tego grona były takie modele jak LG Q6 czy Wiko View. Wcześniej większość urządzeń była produkowana z ekranem w klasycznych proporcjach 16:9. Aktualnie niemal wszystkie nowe smartfony są oferowane z matrycami 18:9 lub 19:9. Rozwiązanie okazuje się nie tylko estetyczne ale również niezwykle przydatne. Większość dzisiejszych smartfonów posiada wyświetlacze o przekątnej przekraczającej 5 cali. Kiedyś takie urządzenia nazywaliśmy phabletami, a dziś mamy je niemal wszyscy. Niestety duży wyświetlacz staje się problematyczny podczas obsługi jedną dłonią, a rozwiązania systemowe w postaci „trybu jednej dłoni” okazują się nietrafione. Wyświetlacz o proporcjach 18:9 jest wyższy i cieńszy od swojego odpowiednika zapewniającego identyczną przestrzeń roboczą. Dzięki temu urządzenie jest wygodniejsze podczas obsługi bez użycia drugiej ręki. Panoramiczne proporcje to również spore ułatwienie w czasie przeglądania stron internetowych. Ekran 18:9 zapewnia większe pole robocze poprzez efektywniejsze pokrycie obudowy smartfona. Dzięki temu przeczytamy więcej treści, bez konieczności wybierania urządzenia o większych rozmiarach fizycznych. Ponadto wraz z pojawieniem się Androida 7.0 pojawiła się opcja dzielenia ekranu na pół w poziomie. Dobrym przykładem zastosowania tej funkcji jest możliwość sprawdzania przychodzących wiadomości bez zamykania przeglądanej strony czy filmiku oglądanego na YouTube. Ostatnim argumentem przemawiającym za wyborem konstrukcji panoramicznej jest redukcja czarnych pasów podczas oglądania filmów w formacie kinowym, który oryginalnie ma proporcje 21:9.
Wyświetlacze bezramkowe
Panoramiczne wyświetlacze pozwoliły producentom rozszerzyć ekrany na niemal cały frontowy panel urządzenia. Finalną granicą wdawała się linia głośnika i aparatu przy krawędzi górnej. Projektanci Apple kolejny raz udowodnili, że marka nie bez powodu jest postrzegana jako ta, która wyznacza rynkowe trendy. Nowy iPhone X otrzymał wyświetlacz z wcięciem na głośnik i aparat dzięki czemu konstrukcja stała się prawdziwie bezramkowa. Pomysł przypadł do gustu użytkownikom i szybko trafił również do modeli z oferty marki Huawei. Rozwiązanie znajdziemy we flagowym modelu P20 oraz flagowcu sub-marki Honor 10. Co ciekawe producent przeniósł wcięty ekran również do modelu P20 Lite pozycjonowanego na średniej półce cenowej. Nad wdrożeniem wciętych matryc pracują również specjaliści odpowiedzialni za smartfony Google Pixel i Xiaomi. Wiele wskazuje na to, że wcięte wyświetlacze nie są tylko chwilową modą. Deweloperzy Androida zapowiedzieli, że nowy Android P otrzyma pełne wsparcie dla podwójnych wcięć w wyświetlaczu. Dzięki temu ekran będzie dostosowywał się zarówno do wcięcia przy głośniku, jak również ewentualnego wcięcia przy przycisku home. Na rynku wciąż nie odnajdziemy modelu z tak rozplanowaną matrycą, ale koncepcja wydaje się ciekawa. Wyświetlacze bezramkowe mają jedną zasadniczą zaletę. Pozwalają na pełniejsze wykorzystanie panelu przedniego smartfona. Dzięki temu producenci będą mogli zwiększyć przekątną ekranu bez konieczności zmiany wymiarów fizycznych obudowy.
Inne lecz równie zajmujące podejście do wyświetlaczy bezramkowych proponuje marka Doogee w serii smartfonów MIX. Pierwsze generacje otrzymały wyświetlacz dociągnięty do samej górnej krawędzi obudowy. Niemal niewidoczna przestrzeń nad ekranem pomieściła miniaturowy głośnik oraz czujnik światła. Miejsca zabrakło na kamerkę do selfie, którą przeniesiono w okolice dolnej krawędzi. Konstrukcja spodobała się użytkownikom, a sam producent pracuje już nad rozwinięciem pomysłu. Model MIX 3 otrzyma obrotową kamerę, która będzie pełnić jednocześnie rolę aparatu głównego i frontowego. Dzięki temu możliwe będzie pełniejsze wykorzystanie panelu przedniego urządzenia. Co ciekawe media donoszą również o pierwszych prototypach modelu MIX 4. Zostanie on wyposażony w rozsuwaną obudową w której aparaty wraz z głośnikiem będą wyłaniać się nad wyświetlaczem. Dzięki temu cały front urządzenia zostanie wykorzystany na matrycę.
Rozpoznawanie twarzy
Kolejną nowinką promowaną przez wielu producentów jest odblokowywanie smarfona z wykorzystaniem funkcji rozpoznawania twarzy. Ponownie mowa o technologii wypromowanej przez Apple. Najnowszy iPhone X otrzymał funkcję rozpoznawania twarzy, która podbiła serca użytkowników swoją skutecznością. System Android już od dawna posiada algorytmy rozpoznające twarz, ale dopiero niedawno zaczęły być one wykorzystywane jako zabezpieczenie w wydajnych smartfonach. Niestety rozwiązania w smartfonach z Androidem oraz produktach Apple nie są identyczne. Technologia Apple Face ID obejmuje zestaw czujników i kamer z funkcją wykrywania głębi. Dzięki temu twarz jest mapowana w trzech wymiarach. Rozwiązanie stosowane w Androidzie opiera się natomiast na jednej kamerce oraz algorytmach podobnych do tych stosowanych do identyfikacji osób na zdjęciach. Skuteczność i bezpieczeństwo są w tym wypadku na znacznie niższym poziomie. Można oczekiwać, że w najbliższych miesiącach do sklepów trafi kilka flagowców dużych producentów wyposażonych w technologię skopiowaną od Apple. Niestety wątpliwe aby rozwiązanie dotarło w ręce szerokiego grona konsumentów. Wszystko za sprawą cen czujników głębi, które zdaniem ekspertów są wyceniane od 30 do 50 dolarów za zestaw, więc mają znaczący udział w finalnej cenie urządzenia.
Aparaty podwójne (i nie tylko)
Ponad rok temu do flagowych modeli smartfonów trafiły aparaty z podwójną matrycą. Aktualnie rozwiązanie jest adaptowane do modeli ze średniej i niskiej półki cenowej. Konsumenci wręcz żądają obecności podwójnego aparatu. Niestety tylko nieliczni zdają sobie sprawę jakie możliwości niesie za sobą ta technologia. Pierwszym argumentem do zamontowania dwóch obiektywów był brak możliwości precyzyjnej regulacji optyki przez wzgląd na stałe ogniskowe soczewek. Zastosowanie dwóch obiektywów pozwoliło na uzyskanie atrakcyjnego efektu rozmycia soczewkowego określanego również jako bokeh. Niedługo po tym technologia doczekała się sensowniejszego rozwinięcia. Aktualnie wielu producentów stosuje dwie matryce z czego jedna rejestruje wyłącznie obraz czarno-biały. Dzięki temu przyjmuje większe ilości światła i lepiej odzwierciedla detale. Druga z matryc skupia się na kolorach. Całość jest następnie automatycznie nakładana w sposób niezauważalny dla użytkownika. Pomysł jest wyśmienity i genialnie sprawdza się w dobrych smartfonach. Niestety taka konstrukcja wymaga dość dużej wydajności urządzenia, dobrej optyki i zaawansowanych elementów. Wielu producentów próbując spełnić oczekiwania konsumentów decydujących się na modele z niskiej i średniej półki cenowej instaluje w swoich urządzeniach bezsensowne zestawy jednakowych aparatów z dużymi matrycami. Urządzenia te mogą co najwyżej zapewnić efekt bokeh, ale z pewnością nie zrealizują ładnych i szczegółowych zdjęć. Co ciekawe zaawansowane modele faktycznie wykorzystujące potencjał technologii zazwyczaj dysponują matrycami w dwóch rozmiarach, w czym jedną bardzo małą w zakresie 2-5 Mpix, co w żaden sposób nie jest wadą produktu, a jedynie rozsądnym podejściem do wymogów technologii.