Wolność Internetu to szczytna idea, podkreślana wszędzie tam, gdzie treści są poddawane rygorystycznej cenzurze. Ratunkiem dla wolności słowa okazują się inicjatywy takie jak Freenet i Darknet. Niestety są one jednocześnie dowodem na to, że odpowiednie regulacje dotyczące wymiany informacji są niezbędne dla dobra ogółu.
Podobno w sieci nikt nie jest anonimowy. Wyświechtana teoria nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Freenet i Darknet stanowią tego doskonały przykład. Mowa o dwóch odmianach Deep Web czyli alternatywnej odmiany znanego nam dobrze Internetu. Wirtualne oazy wyjęte spod kontroli jakiejkolwiek władzy przyciągają osoby walczące o wolność słowa, ale również anarchistów, hakerów i przestępców. Wszyscy oni są chronieni, ciesząc się absolutną anonimowością i ogromną swobodą działań.
Darknet
Najbardziej rozsławionym przedstawicielem głębokiej sieci jest Darknet. Nasłuchując doniesień medialnych można dość do wniosku, że jest on narzędziem wykorzystywanym wyłącznie przez zaawansowanych hakerów. Nic bardziej mylnego. Strony Darknetu funkcjonują w sieci bez przerwy i są dostępne właściwie dla każdego. Oczywiście nie znajdziemy ich korzystając ze zwyczajnej przeglądarki i wyszukiwarki typu Google. Jednakże dla chcącego nic trudnego. Darknetowa przeglądarka np. Tor to proste i darmowe narzędzie. Można ją zainstalować w kilka sekund i obsługiwać równie wygodnie co Firefoxa lub Operę, a nawet wykorzystywać do otwierania zwyczajnych stron internetowych. Adresy witryn z Darknetu działają w domenie .onion, a ich pełne nazwy przyjmują formę losowych ciągów cyfr i liter typu 4dfeji5sdvv1pasdf.onion Oznacza to właściwie tyle, że dotarcie na konkretną stronę wymaga znajomości adresu bądź przemieszczania się od strony do strony, np. z wykorzystaniem katalogów witryn.
Nie oznacza to jednak, że cały sekret anonimowości sieci darknet to nietypowa przeglądarka i dziwaczne adresy stron. Zapleczem systemu jest w tym wypadku system, w którym strony są hostingowane na komputerach użytkowników. Wszelkie treści zanim trafią do odbiorców są szyfrowane i przepuszczane przez dwa losowe węzły w sieci, które nadają im zmienne, maskujące adresy IP. Podobnie wygląda kwestia zapytań wysyłanych w sieci przez odbiorcę. Finalnie więc nie wiadomo kto umieścił treści w sieci oraz kto do nich dotarł. Znane są jedynie adresy węzłów. Rozwiązanie ma jednak dość istotne wady techniczne. Wiele stron jest stworzonych na prywatnych komputerach użytkowników – kiedy zostają one wyłączone, witryny również są niedostępne w sieci.
Freenet
Nieco łagodniejszą i dość nietypową formą Deep Web jest Freenet. Mowa o infrastrukturze działającej na zasadzie sieci Torrent. Elementy poszczególnych witryn są w tym wypadku dzielone na fragmenty, a następnie umieszczone na komputerach wielu, przypadkowych użytkowników. Rozlokowanie fragmentów stron jest co jakiś czas modyfikowane. Dzięki temu nie jest możliwe zweryfikowanie, który komputer jest faktycznym źródłem strony. Również wszelkie transmisje danych są w tym wypadku kodowane. Niestety lista wszystkich dostępnych w sieci adresów IP jest ogólnodostępna. Nawet ruch poszczególnych fragmentów stron może być śledzony. Istotny jest jednak fakt, że nigdy nie wiadomo czy komputer przez który przechodzi treść jest jej autorem, odbiorcą czy jedynie stanowi punkt przesyłowy dla treści. Podstawową wadą rozwiązania jest niezwykle powolna infrastruktura. Załadowanie jednej strony zależy od sprawności łącza wielu użytkowników. Skomplikowany transport danych we fragmentach dodatkowo spowalnia cały proces.
Freenet zadebiutował w 2000 roku. Wykorzystuje on dedykowanego klienta, synchronizującego się z działającymi na komputerze przeglądarkami. Podobnie jak w przypadku Darknetu, Freenet nie posiada dedykowanych wyszukiwarek. Co więcej adresy stron są jeszcze bardziej złożone. Osoby korzystające z platformy musza również przemieszczać się do strony do strony. Przez wzgląd na ograniczenia technologiczne i silną konkurencję, Freenet zawiera zdecydowanie mniej treści od Darknetu.
Podsumowując
Korzystanie z Darknetu i Freenetu jest proste i stosunkowo wygodne. Zaznajomienie się z technologią nie wymaga w tym wypadku specjalistycznej wiedzy i niedostępnych narzędzi. Samo użytkowanie Deep Web nie jest również nielegalne. Bez wątpienia jest to niezwykłe rozwiązanie, które warto poznać bliżej aby w pełni świadomie przyjmować wiadomości napływające z mediów. Sensownym rozwiązaniem przed uruchomieniem głębokiej sieci jest zaznajomienie się ze sposobami dotarcia do interesujących nas treści. Przeglądanie darknetu wymaga bowiem dużej ostrożności. Odrobina przygotowań pozwoli sprawnie dotrzeć na strony działaczy społecznych i wojowników o zapewnienie swobód obywatelskich z krajów takich jak Chiny czy Rosja. Niestety wartościowe treści tworzone wbrew cenzurze to jedynie ułamek zawartości darknetu. Resztę stanowią materiały niebezpieczne, nielegalne, gorszące lub po prostu niemądre. Przed zalogowaniem się do sieci tego typu należy zadbać o solidne oprogramowanie antywirusowe. Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie w tym celu komputera, który nie zawiera żadnych cennych danych i który będziemy mogli następnie bez żalu sformatować.