Rok 2018 był kolejnym rekordowym jeżeli chodzi o liczbę stworzonych innowacji i terabajtów danych. W zalewie technologicznych nowinek bardzo łatwo zabłądzić i przeoczyć to co ważne. Poprosiliśmy Pawła Pilarczyka dziennikarza portalu Onet.pl i założyciela serwisu PCLab.pl, żeby pokazał jak poruszacie się po mapie ważnych trendów technologicznych na rok 2019 r.
Filip Żyro: Pawle, jesteś człowiekiem, który jeździ po całym w świecie w pogoni za najnowszymi trendami technologicznymi. Powiedz nam, jakie trendy Twoim zdaniem w 2019 r. zdominują dyskusję o nowych technologiach?
Paweł Pilarczyk: Pierwszym, co przychodzi mi do głowy, to asystenci w postaci sztucznej inteligencji. Mówię tu zarówno o asystentach dostępnych z poziomu telefonu, jak Google Assistant czy Siri, jak również urządzeniach domowych, jak “inteligentne” głośniki Amazon Echo (asystent Alexa) czy Google Home (Asystent Google). Moim zdaniem w tym roku pojawi się bardzo dużo urządzeń peryferyjnych do inteligentnych domów, które staną się tanie, łatwo dostępne i proste w podłączeniu w zintegrowanych systemach inteligentnych domów. Jeszcze do niedawna chęć zbudowania inteligentnego domu wiązała się z wydatkiem kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych. W tym roku być może wystarczy po jednym sterowniku w kontakcie na każdy pokój i za kilkaset złotych będziemy mogli sterować głosowo światłem, zaciągać żaluzje antywłamaniowe czy zdalnie ustawiać temperaturę pieca.
Nie bez znaczenia jest również rozwój asystentów w rodzimym języku. Wydaje się, że pod tym względem Google będzie pierwszy w Polsce. Prawdopodobnie już 15 stycznia zostanie oficjalnie ogłoszone wsparcie polskiego języka w Asystencie Google (zarówno w telefonach wyposażonych w Androida, jak w i innych urządzeniach, jak głośniki Google Home). Ma to wielkie znaczenie, bowiem naturalna komunikacja jest kluczowa do wykorzystania tego rozwiązania na co dzień. Pamiętajmy, że z Siri czy Alexą wciąż musimy komunikować się po angielsku. W niedalekiej przyszłości nasi “personalni asystenci” nauczą się rozpoznawać wyłącznie nasz głos (nie będą reagować na komendy wydawane przez inne osoby), a my komunikować się będziemy z nimi za pośrednictwem słuchawek i mikrofonów, powierzając im coraz więcej codziennych zadań.
Drugim widocznym trendem będzie również postępująca robotyzacja naszej codzienności. Mam tu na myśli nas, zwykłych ludzi, którzy będą kupowali coraz więcej robotów. Już dzisiaj widzę ten trend po sobie i swoich znajomych. Na razie najpopularniejsze są roboty sprzątające, jak iRobot Roomba, ale powoli zaczynają się pojawiać inne, jak chociażby te dedykowane do koszenia trawy w ogródku.
Jednocześnie przekonujemy się do robotów edukacyjnych, świetnym przykładem może być chociażby polski Photon. Ten obszar również bardzo dynamicznie się rozwija. Roboty dla dzieci są bardzo proste w obsłudze. Wystarczy znaleźć przycisk włączający i sparować robota ze smartfonem. Potem już wszystko w rękach odpowiednio zaprojektowanej aplikacji z elementami grywalizacji.
Czy Twoim zdaniem smartfony dalej będą budziły tyle emocji w tym roku? To chyba wciąż najchętniej dyskutowany gadżet technologiczny między zwykłymi ludźmi.
Bez dwóch zdań tak, tym bardziej że w roku 2019 możemy spodziewać się małej rewolucji: pojawią się pierwsze składane telefony z wyginającymi się wyświetlaczami. Niektórzy producenci, jak chociażby Samsung, już zaprezentowali swoje rozwiązania. Na razie jest to technologia na wczesnym etapie rozwoju i możemy spodziewać się, że pierwsze modele będą niedoskonałe, ale z czasem widzę tutaj wielki potencjał. Bardzo chętnie korzystałbym ze składanego smartfona na co dzień, którego przykładowo, w trakcie długiego lotu samolotem, mógłbym rozłożyć do rozmiaru tabletu, pozwalającego na obejrzenie filmu.
Drugi trend smartfonowy to walka o mniejsze ramki i jak największe ekrany. Bez wątpienia będziemy mieli eksperymenty z coraz mniejszymi notchami czy nawet wyświetlacze z wyciętym małym otworkiem na przednią kamerę. Producenci eksperymentują również z elektronicznie wysuwanymi elementami (np. Oppo Find X), jednak wciąż pozostają wątpliwości o wytrzymałość tego rozwiązania.
Trzecim trendem smartfonowym będzie to, w jaki sposób je wybudzamy. Wszyscy już przyzwyczailiśmy się do czytników linii papilarnych na tyłach obudowy telefonu. Teraz czytniki te będą znajdowały się “na ekranie”. W sprzedaży od niedawna są już dostępne pierwsze takie modele (Oppo czy Huawei).
Także rozpoznawanie twarzy (Face Recognition lub “Face ID”) będzie bardziej dopracowane, trudniej będzie ten system oszukać. Pojawi się możliwość odblokowywania głosowego na podstawie rozpoznawania mowy (wyłącznie głosu autoryzowanego użytkownika). Być może doczekamy się również rozwiązania podobnego do tego, co prezentował polski mBank, a mianowicie rozpoznawania behawioralnego. Komórka rozpozna nas po sposobie stukania w ekran telefonu lub jego trzymania.
Chciałem Cię zapytać również, jak wygląda Twoje spojrzenie na rynek VR i AR? Po pierwszym boomie na tę technologię, kosmicznych prognozach potencjału, wciąż czekamy na masowe implementację.
W dużej mierze startupy działające na tym polu zderzyły się z technologiczną barierą. Hełmy do wirtualnej rzeczywistości wciąż są za duże i niewygodne. Wciąż czekamy na urządzenie, które w bardziej swobodny sposób będziemy mogli nosić na głowie. Idealne byłyby gabaryty zwykłych okularów. To rozwiązanie, nad którym wiele firm już pracuje, jednak wciąż czekamy na propozycje dla konsumentów. Dopiero wtedy mieszanie świata wirtualnego i rzeczywistego będzie miało rację bytu.
Drugim kłopotem, z którym mierzą się twórcy tych technologii to kiepska rozdzielczość wyświetlanych obrazów lub potrzeba potężnych komputerów do obsługi bardziej dokładnych “renderów”. Mamy rozwiązania takie, jak chociażby Pimax VR, czyli gogle, które wyświetlają obraz o szerokim kącie widzenia w rozdzielczości 8K. Jednak nawet najmocniejsze komputery nie radzą sobie obecnie z procesowaniem takiego obrazu.
Wszystko jest jednak kwestią czasu. Przepowiadam bardziej powolny rozwój tej technologii. Wciąż dla rynku konsumenckiego brakuje “killer apps”, które sprawiłyby, że zwykły śmiertelnik chciałbym sięgnąć po te technologie.
Co innego w biznesie, tutaj coraz chętniej ludzie sięgają po potęgę wizualizacji w wirtualnej rzeczywistości. W ten sposób możemy kupować ubrania albo wybierać mieszkanie, dopiero po odbyciu spaceru w wirtualnej nieruchomości.
Gdy mówimy o niewystarczającej możliwości procesowania obliczeń, warto wspomnieć o technologii 5G, która w 2019 stanie się dostępna dla zwykłego śmiertelnika. Mówi się, że będzie to kamień milowy w rozwoju IoT i smart cities.
5G stworzy infrastrukturę pod potencjalne zastosowanie IoT na szeroką skalę. W przeszłości często zdarzały się sytuacje, w których zwykłe sieci komórkowe się zapychały. Działo się tak w przypadku wydarzeń sportowych czy koncertów, gdy na stadionie zbierały się dziesiątki tysięcy ludzi. Mogliśmy wtedy odczuć, jak niedoskonała jest to infrastruktura. W momencie, gdy duża liczba użytkowników jednocześnie chciała przesłać multimedia pojawiało się wąskie gardło, blokujące swobodny dostęp do internetu. 5G rozwiąże ten problem z przepustowością. Coraz więcej urządzeń będzie mogło korzystać z przesyłania paczek danych do obróbki do chmury, gdzie ich przetworzeniem zajmą się potężne komputery, a wyniki będą odsyłane błyskawicznie z powrotem. Już niebawem pojawią się czujniki w śmietnikach, które będa informowały o tym czy są przepełnione (taki system już nawet działa w jednym z polskich miast!), systemy inteligentnego zarządzania ruchem ulicznym odkorkują newralgiczne miejsca na mapie dużego miasta. Duża przepustowość otworzy również drogę samochodom autonomicznym, które generują gigabajty danych. 5G to również bardzo małe opóźnienie na poziomie jednej milisekundy i wysoka przepustowość. Rewolucja w kwestii inteligentnych miast bez wątpienia w tym roku przyspieszy.
Widać również bardzo mocne zawirowania na rynku samochodów elektrycznych, hybrydowych, a także autonomicznych. Branża motoryzacyjna na dobre zaakceptowała rewolucję komputerową. Jak postrzegasz rynek autonomicznych samochodów? W Stanach trwają już ostatnie testy tego rozwiązania. W Europie wciąż brakuje odpowiedniej legislacji.
Tak w USA już można jeździć samochodami autonomicznymi w niektórych stanach, jak chociażby w Nevadzie. W dość ciekawy sposób poradzono sobie z oznaczeniem tych samochodów, pojazdy z automatycznym pilotem mają tablice rejestracyjne z odpowiednim oznaczeniem (w przypadku Nevady są czerwone z narysowanym symbolem nieskończoności). W ten sposób inni użytkownicy drogi wiedzą, z jakim autem mają do czynienia. Wciąż jesteśmy w trakcie ważnej debaty na temat tego, w jaki sposób auta sterowane sztuczną inteligencją mają się zachowywać podczas wypadków. W pewnym momencie autonomiczny samochód będzie musiał odpowiedzieć na pytanie, jak zachować się w przypadku np. potrącenia pieszego, który wtargnął na drogę. Jak powinien minimalizować liczbę ofiar? Podejmować decyzję na podstawie wieku potencjalnych poszkodowanych? Czy w ogóle ma nie ingerować w decyzję i podejmować ją losowo? Oczywiście będzie to bardzo bolesne dla wielu osób, jednak statystyki jednoznacznie pokazują, że auta sterowane AI będą powodowały o 95% mniej wypadków. W Stanach (wybranych rejonach) już można jeździć na autopilocie nawet bez trzymania kierownicy, w Europie ciągle czekamy na odpowiednie prawo. Trzeba pamiętać, że systemy te jednak nie są idealne i dopracowanie ich to wciąż kwestia kilku lat.
Rozmawiając o motoryzacji nie można również pominąć kwestii postępującej elektryfikacji samochodów. Mówi się, że rok 2019 to początek końca silnika spalinowego. Obecny rok będzie pierwszym, kiedy wszyscy znaczący producenci samochodowi, począwszy na BMW, przez Audi, Mercedersa i Jaguara, na Toyocie skończywszy, będą mieli swoje propozycje samochodów elektrycznych. Sprzedaż takich pojazdów ciągle rośnie i zważywszy na próby Unii Europejskiej co do regulacji norm spalin, trend ten raczej się nie odwróci.
https://www.youtube.com/watch?v=0NtdZNWUBik
Skoro rozmawiamy o przemyśle, który obecnie stoi pod znakiem robotyzacji, powiedz czy Twoim zdaniem powinniśmy obawiać się postępującej automatyzacji? Roboty powoli zastępują kasjerów, zaraz mogą zastąpić kierowców, coraz więcej zawodów przejmowanych jest przez maszyny.
Uważam, że nie powinniśmy się obawiać, że stracimy pracę przez roboty. W przeszłości wielokrotnie rewolucje technologiczne budziły wiele obaw ludzi pracujących i za każdym razem okazywało się, że ich obawy były na wyrost. Jestem jak najbardziej za tym, żeby roboty odbierały nam tę najbardziej żmudną i nudną pracę. Człowiek jest elastyczny i potrafi się dostosowywać do okoliczności. Ludzie znajdą zatrudnienie w innych obszarach, a dla tych, którzy nie będą chcieli się przekwalifikować, rządy pracują nad propozycją dochodu gwarantowanego. Wiele państw przygotowuje specjalny podatek od robotów, którym będą chcieli sfinansować wspomniane świadczenie. Mówi się, że większość zawodów, w których będą pracowały nasze dzieci w przyszłości, jeszcze nie powstała, zatem czego się bać? Rewolucje technologiczne zawsze okazywały się dla ludzkości korzystne w dłuższej perspektywie podnosząc standard życia zwykłego obywatela.
Tym bardziej że również zmienia się spektrum tego, na co wydajemy pieniądze. W codziennym zmniejszaniu kosztów życia pomaga chociażby trend sharing economy.
Bez wątpienia w tym roku na sile przybierze trend wypożyczania zamiast kupowania. Sami jesteśmy świadkami tej rewolucji. Samochody na minuty, przewozy, elektryczne hulajnogi czy nawet serwisy streamingowe. Coraz mniej rzeczy posiadamy na własność, a wciąż mamy do nich dostęp, płacąc abonamenty czy wypożyczając je na minuty. Moim zdaniem już niedługo podobnie będzie z elektroniką. Być może laptopy będziemy wypożyczać tylko wtedy, kiedy będziemy ich rzeczywiście potrzebowali. Nie trudno wyobrazić sobie również, że już niedługo przyjdzie po nas autonomiczny pojazd i zawiezie nas do pracy, a my zapłacimy jedynie za czas przejazdu. Nie będziemy martwić się o ewentualne parkowanie, stłuczki czy ubezpieczenie auta. Ekonomia współdzielenia to również krok w lepszą stronę.
Na koniec chciałem spytać Cię o kondycję twórców w technologicznie zmieniającym się świecie. Czy dzisiaj łatwiej być kreatywnym, czy technologia hamuje naszą kreatywność?
Uważam, że każda nowo pojawiająca się technologia to szansa dla osób kreatywnych i myślących nieszablonowo. Po pierwsze, dostają w ten sposób nowe narzędzia, z którymi nikt wcześniej nie eksperymentował. Drukarki 3D, IoT, znacznie niższy koszt produkcji inteligentnych urządzeń sprawiły, że dzisiaj niemal każdy może chociażby eksperymentować z próbą zbudowania robota czy prostego układu scalonego. Można eksperymentować z nowoczesnymi materiałami i innymi dobrodziejstwami technologicznymi.
Po drugie warto zwrócić uwagę, że twórczość powróciła w ręce osób tworzących. Do niedawna tkwili oni w systemie wydawniczych zależności, przez co jedynie ograniczony procent pieniędzy trafiał do aktorów, muzyków czy twórców wideo. Dzisiaj znacznie łatwiej promować swoją twórczość za pośrednictwem YouTube’a czy Twitcha, jednocześnie zbierając pieniądze na platformach takich jak Patronite. Pojawiła się całkiem nowa grupa osób, które na twórczości w internecie zarabiają i to cieszy.
Paweł Pilarczyk – dziennikarz komputerowy z blisko 25-letnim doświadczeniem zawodowym. Przez wiele lat pisał także artykuły dla magazynów Enter, PCkurier, Reset, Świat Gier Komputerowych, Poradnik Komputerowy, ePhoto i wielu innych. W latach 2001-2002 redaktor naczelny największego wówczas portalu technologicznego w Polsce PC.com.pl. Założyciel portalu PCLab.pl – największego po dziś dzień portalu o komputerach kierowanego do zaawansowanych użytkowników (odwiedzanego obecnie przez 2,5 mln unikalnych użytkowników miesięcznie), który to portal Paweł Pilarczyk sprzedał Grupie Onet.pl SA w 2009 roku. Pilarczyk już w ramach Grupy Onet.pl zaprojektował i uruchomił portale AGDLab.pl (poświęcony sprzętowi AGD) i Softonet.pl (portal o oprogramowaniu). Obecnie redaktor naczelny PCLab.pl i Technologie.onet.pl. Autor setek artykułów o technologiach. Od kilkunastu lat uczestnik wszystkich branżowych imprez na świecie (m.in. CES w Las Vegas, Mobile World Congress w Barcelonie, IFA i Bosch ConnectedWorld w Berlinie, Computex w Tajpej, CeBIT i Hannover Messe w Hanowerze).