Niektórzy o nich marzą, inni sobie je kupują. Nowe telefony z serii Galaxy od lat wyznaczają trendy wśród telefonów komórkowych. Wielu producentów telefonów z androidem próbowało odebrać im palmę pierwszeństwa, ale nikomu się to do tej pory nie udało. Bierzemy pod lupę najnowszy „galaktyczny” telefon Samsunga, aby sprawdzić, co na pokładzie mają telefony z najwyższej półki w roku 2019.
Choć to dopiero koniec lutego, możemy jednak założyć, że większość producentów telefonów właśnie na początku roku wyciąga asy z rękawa na nadciągający rok. Choć Samsungowi nie udało się dotrzymać całej tajemnicy do dnia premiery (mało któremu producentowi obecnie się udaje), to wciąż trzeba przyznać, że najnowsze telefony z serii Galaxy bardzo pozytywnie zaskoczyły.
Ekran przede wszystkim
Od lat wśród producentów telefonów trwał wyścig na telefony, które z strony byłyby w całości ekranem dotykowym. Być może proces ten udałby się producentom znacznie wcześniej, gdyby nie potrzeba umiejscowienia dwóch podzespołów: przedniego aparatu i głośnika słuchawkowego. Samsung znalazł sposób jak wykonać taki ekran: w tafli szkła pozostawiono mały otwór w prawej górnej części ekranu. Trzeba przyznać, że wizualnie rozwiązanie to prezentuje się świetnie. W połączeniu z jasnym i kolorowym AMOLEDowym wyświetlaczem dostajemy designerskie cudo. Dzisiaj już standardem jest przynajmniej 6 calowy wyświetlacz, który na ogół będzie posiadał wersję Plus, tak jak ma to w przypadku Galaxy i wynosi 6.3 cale.
Podłużny telefon
Choć trend ten od dłuższego czasu można było zauważyć wśród producentów telefonów, w 2019 r. śmiało możemy powiedzieć, że telefony są znacznie dłuższe niż szersze. Do niedawna urządzenia cechowały się proporcjami 16:10, tak aby ewoluować do proporcji 16:9, również w najnowszym Galaxy. Dzięki usunięciu dolnych klawiszy i ramek, telefony zostały delikatnie odchudzone i są ciut mniejsze, utrzymując wciąż minimum 6 calowy ekran.
Szybki czytnik linii papilarnych wbudowany w ekranie
Kilka lat temu po raz pierwszy zaprezentowane zostały czytniki linii papilarnych, nie licząc kilku pierwszych nieśmiałych eksperymentów, to iPhone na dobre rozpropagował tę technologię w modelu 5s, która swego czasu uchodziła za kontrowersyjną. Kilka lat później pojawiło się odblokowywanie telefonu za pomocą twarzy przy użyciu Face ID, również na pokładzie telefonów z jabłkiem. Producenci telefonów z Andriodem również zaadaptowali tę technologię, jednocześnie oferując możliwość odblokowywania telefonu w dowolnym miejscu ekranu przy wykorzystaniu ultradźwięków do odkodowania odcisku palca. W ten sposób możemy odblokować ekran smartfona bez konieczności patrzenia na ekran. W nowym samsungu czytnik ten jest bardzo szybki i można z niego korzystać nawet przy uśpionym ekranie.
Cena 4 tys. złotych
Całą końcówkę poprzedniego roku byliśmy „zmiękczani” przez producentów telefonów, którzy raz po raz serwowali nam swoje urządzenia w cenach dużo powyżej 3 tys. zł. Nie inaczej jest tym razem. Ceny samsunga Galaxy S10 zaczynają się w Polsce zaledwie 50 zł poniżej 4 tys. zł, tak aby za najdroższą wersję Galaxy S10 Plus z najbardziej pojemnym dyskiem zapłacić 6999 zł. Nic nie wskazuje, aby którykolwiek z producentów telefonów zszedł dużo poniżej 4 tys. ze swoimi flagowym telefonem, choć tutaj chciałbym zostać zaskoczony.
3 aparaty z tyłu
Aparaty na pleckach telefonów ostatnio zaczęły nieoczekiwanie pączkować. Na początku pojawiły się dwie soczewki, aby ewoluować w kierunku trzech. Na trzy soczewki w nowym Galaxy składają się: standardowa, ultraszerokokątna i teleobiektyw. To kompletny zestaw, który sprawdzi się właściwie we wszystkich sytuacjach, w których fotografujemy smartfonem. Zrobimy zarówno ujęcie krajobrazu na wakacjach, portret z ładnie rozmytym tłem, jak i standardowe zdjęcia dokumentów.
Do 12 GB ram i wersja 1 terrabajtowa
Tak dobrze czytacie. Topowe smartfony w tym roku będą miały tyle pamięci RAM, co laptopy z wysokiej półki. Podobnie przedstawia się specyfikacja pojemności szybkiego dysku SSD. Co prawda za wersję jednoterrabajtową Galaxy trzeba będzie zapłacić 6999 zł, jednak marketingowcy koreańskiej firmy powiedzą, że jest to cena postępu.
Niewiadoma gniazdo jack czy samo USB C?
Jedyną niewiadomą jest czy telefony produkowane w tym roku będą bardziej skręcały w kierunku jednego gniazda odpowiedzialnego za ładowanie i podłączenie słuchawek poprzez port USB C. Do niedawna wydawało się, że zostaniemy zmuszeni do zaadaptowania tego rozwiązania, jednak w momencie premiery topowych telefonów Samsunga okazało się, że producent znalazł w nich miejsce dla klasycznych gniazd słuchawkowych typu jack. O ile rewolucja na bezprzewodowe słuchawki Bluetooth bez wątpienia nadciąga, to wydaje się, że Samsung trochę ją spowolnił.