Ułatwienia dostępu

Search
Close this search box.
Search
Close this search box.

Autonomiczne pojazdy i technologie ubieralne, czyli kiedy samochód może uratować życie?

down[1]
Długa podróż za kierownicą, zmęczenie, stres i choroba. Prowadzisz i nagle czujesz, że za chwilę stracisz przytomność. Bez wątpienia spowodujesz wypadek. Ale właśnie w tym momencie kontrolę nad sytuacją przejmuje samochód. Diagnozuje Twój stan, zatrzymuje się i przekazuje dane najbliższej placówce medycznej. Lub sam Cię do niej zawozi. Scenariusz rodem z filmów SF? Niekoniecznie. Automatyczne funkcje w samochodach osobowych są stosowane od lat, a nad systemem zapobiegającym wypadkom z powodu ataku serca kierowcy pracuje właśnie Toyota.

Długa podróż za kierownicą, zmęczenie, stres i choroba. Prowadzisz i nagle czujesz, że za chwilę stracisz przytomność. Bez wątpienia spowodujesz wypadek. Ale właśnie w tym momencie kontrolę nad sytuacją przejmuje samochód. Diagnozuje Twój stan, zatrzymuje się i przekazuje dane najbliższej placówce medycznej. Lub sam Cię do niej zawozi. Scenariusz rodem z filmów SF? Niekoniecznie. Automatyczne funkcje w samochodach osobowych są stosowane od lat, a nad systemem zapobiegającym wypadkom z powodu ataku serca kierowcy pracuje właśnie Toyota.

„Samojeżdżące” samochody, choć kojarzą się głównie z filmami o Jamesie Bondzie, znany były już w ubiegłym wieku. W 2005 roku DARPA Grand Challenge – zawody autonomicznych pojazdów odbywające się cyklicznie w USA – wygrał Stanley, samochód zaprojektowany przez inżynierów z Uniwersytetu Stanforda i działu badawczego Volkswagena – VWERL. Stanley wyposażony był w laserowe radary typu LIDAR, kamerę, GPS, żyroskopy i inne urządzenia pomiarowe zbierające dane z otoczenia.

Stanley – samojeżdżący zwycięzca DARPA Grand Challenge (fot. z domeny publicznej)

Firma Google pracuje nad technologiami autonomicznych pojazdów od 2009 roku, sporo inwestując m.in. w technologię LIDAR. Samochody produkowane przez spółkę-córkę Google’a pod nazwą Waymo wykorzystują obrotowe lasery 360 stopni z kamerami i czujnikami, które skanują otoczenie, a następnie tworzą jego mapę w 3D. Oprogramowanie pojazdów potrafi przewidzieć na podstawie zebranych danych, jak zachowają się pozostałe samochody i inni uczestnicy ruchu drogowego. Samochody osobowe i minibusy Waymo są właśnie testowane przez mieszkańców miasta Phoenix w stanie Arizona w ramach programu Early Rider. Swoje autonomiczne pojazdy wyposażone w systemy LIDAR (po kontrowersyjnym uzyskaniu praw własności intelektualnej i rozwiązań technologicznych od Google’a) wprowadza także UBER.

Autonomiczny samochód Google’a. Fot. Grendelkhan na lic. Creative Commons BY-SA 4.0

Barierą dla upowszechnienia autonomicznych samochodów nie jest już zatem rozwój technologii, lecz kwestie natury etycznej i prawnej. Kto bowiem będzie odpowiedzialny za wypadek z udziałem pojazdu bez kierowcy? Jakie będą konsekwencje włamania się do systemu przez cyberterrorystę? Producenci z Waymo podkreślają, że ich rozwiązania mają na celu poprawę bezpieczeństwa jazdy, bowiem dotychczasowe kolizje były spowodowane wyłącznie przez błędy człowieka. Jednak do jakiego stopnia można zaufać maszynom (i ich programistom), tak aby świadomie powierzyć im życie swoje i swoich bliskich? Jak napisać program, które uwzględni wszystkie możliwe sytuacje na drodze? W jaki sposób pojazd sam rozwiąże dylemat i podejmie niejednoznaczną etycznie decyzję? A z drugiej strony, czy na oprogramowaniu nie można polegać bardziej niż na człowieku, który za kierownicą zachowuje się nieodpowiedzialnie?

Takie, między innymi, pytania postawili autorzy filmu pt. The Real Moral Dilemma of Self-Driving Cars:

Tzw. „czynnik ludzki” to nadal najczęstsza przyczyna wypadków drogowych na całym świecie. Ludzie popełniają błędy, przeceniają swoje umiejętności, błędnie szacują zagrożenia. Można też znaleźć się w niebezpiecznej sytuacji z powodów przez siebie niezawinionych, np. ze względu na stan zdrowia. Statystyki wypadków spowodowanych przede wszystkim przez choroby układu krążenia analizowali badacze z firmy Toyota i uznali problem za poważny. Przypadki ataków serca za kierownicą są już bardzo częste, a w przyszłości będzie ich jeszcze więcej. Zachodnie społeczeństwa starzeją się, rośnie liczba kierowców w podeszłym wieku, a choroby cywilizacyjne (w tym nadciśnienie czy choroba wieńcowa) atakują coraz młodsze osoby.

Z myślą o takich wyzwaniach Toyota we współpracy z Uniwersytetem Michigan uruchomiła program badawczy w celu wypracowania rozwiązań technologicznych monitorujących pracę serca kierowcy i wywołujących (w zależności od uzyskanych danych) określoną reakcję samochodu. Technologia wykrywania nieprawidłowości mogących skutkować atakiem serca obejmuje pomiary fizjologiczne za pomocą czujników wbudowanych w pas bezpieczeństwa, kierownicę lub urządzenie typu „wearables” zakładane przez kierowcę. System ma być wyposażony w urządzenia monitorujące i interpretujące dane z uwzględnieniem warunków jazdy (w tym ruchu, hałasu w samochodzie, nieplanowanego hamowania itp.).

Program dopiero się rozpoczął i jego efekty poznamy zapewne za kilka lat. Jednak już teraz zestawiając pomysł Toyoty z jej innymi projektami, takimi jak np. autonomiczny samochód Concept-i, można puścić wodze fantazji i wyobrazić sobie jazdę „na autopilocie” futurystycznym autem z kolekcji 007, które w każdej sytuacji zadba o pasażera niczym sam agent Jej Królewskiej Mości.

Dlaczego to może być interesujące dla Trzeciego Sektora? Tematyka zbierania, przetwarzania i wykorzystywania danych o naszym zachowaniu i aktywności naszego organizmu jest przedmiotem wielu debat na temat bezpieczeństwa danych, zwłaszcza w kontekście pojawiania się nowych urządzeń typu „wearables” (technologii ubieralnych). Wciąż niewielka jest świadomość ludzi na temat tego, w jaki sposób dane są zbierane oraz jak i przez kogo mogą być wykorzystane. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Czy dane medyczne kierowców będą bezpieczne? Czy nie trafią w niepowołane ręce? Co, jeśli wskutek zewnętrznej ingerencji system pozyska dane nieprawdziwe, np. zdrowy kierowca i jego samochód otrzymają sygnał, że… za chwilę nastąpi atak serca?

Tego typu projekty mogą zainteresować nie tylko organizacje zajmujące się profilaktyką zdrowotną czy ratownictwem medycznym (np. tworzące aplikacje „pierwszej pomocy”), ale też szeroko pojętą edukacją cyfrową czy ochroną danych osobowych. Warto śledzić rozwój technologii, zwłaszcza takich, których integralną częścią jest pozyskiwanie i przetwarzanie naszych danych. Warto monitorować sposoby, w jakie dane te są wykorzystywane i informować o tym ludzi. Warto być ostrożnym, świadomym, ale też otwartym na projekty, które korzystając z danych osobowych mogą uratować czyjeś życie.

Newsletter
Dołącz do grona ponad 10 000 zaangażowanych subskrybentów i dwa razy w miesiącu otrzymuj nieodpłatnie nową dawkę wiedzy, inspiracji oraz technologicznych recenzji i porad od ekspertów i ekspertek programu Sektor 3.0.
Newsletter
Newsletter
Dołącz do grona ponad 10 000 zaangażowanych subskrybentów i dwa razy w miesiącu otrzymuj nieodpłatnie nową dawkę wiedzy, inspiracji oraz technologicznych recenzji i porad od ekspertów i ekspertek programu Sektor 3.0.
Festiwal Sektor 3.0 już za
dni   
:
: